sobota, 25 kwietnia 2009

doświadczenie paradoksu

Kobiety zaangażowane w Kościół przeżywają dwa sprzeczne doświadczenia wynikające z ich zaangażowania w życie wspólnot oraz rzeczywistość bycia kobietą. Życie pełne jest paradoksów, jednak te przekonanie nie pomaga i nie tłumaczy owych sprzeczności.

I. Doświadczenie wyprzedza teorię:
W życiu Kościoła kobiety bardzo często pełnią odpowiedzialne funkcje, obowiązki, odpowiedzialności, realizują ambitne projekty i zadania. Kobiety są m.in. duszpasterkami - terapeutkami, nauczycielkami (nie tylko dzieci i młodzieży), teolożkami, biblistkami, czy liderkami... można tutaj wymienić chyba prawie wszystkie możliwe aktywności i przejawy zaangażowania. Realnie pełnią funkcje, które teoretycznie należne są (tylko) kapłanom. Wielokrotnie pełnią te obowiązki z chęci pomocy i dlatego, że inni przychodzą do nich po ratunek i pomoc. Tym samym doświadczenie wyprzedza teorię (teologię, dogmatykę, prawo kanoniczne), bowiem w teorii odpowiedzialności, jakie realizują przynależą kapłanom, a u protestantow: księżom/ pastorom.

II. Doświadczenie, które nie nadąża za teorią:
Odkąd takie nauki, jak: psychologia, medycyna, biblistyka, antropologia rozwinęły się dosyć szybko, zmieniło się postrzeganie człowieka, jego pojmowanie, definiowanie. Zmieniły się również poglądy nt. płci. W społeczenstwie jednak poglądy współczesnej nauki nie są znane i społeczeństwo często opiera się na stereotypach, a nie na współczesnej nauce. Tak więc kobiety słyszą i spotykają się z dyskryminacją własnej płci w Kościele, chociaż argumenty i poglądy artykułowane są tak archaiczne, że trudno się z nich nie śmiać. Tym samym mentalność społeczna jest daleko w tyle wobec stanu badań nauki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czyli możemy często słyszeć: "Zrób, pomóż, ratuj!" oraz "Tej pani już podziękujemy, bo jest kobietą".
~~~~~~~~
Niestety te dwa odmienne doświadczenia łączą się w codzienności tych samych osób. Można popaść w schizofrenię, czy zwyczajnie w nerwicę... eh

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Można realizować siebie, swoją potrzebę pomocy innym, bycia jednostką społeczną bez struktur kościoła wokół. Zwłaszcza kiedy ten kościół ogranicza, niszczy i wykrzywia każde działanie. Jak w ogóle można mówić o feminizmie w tak antykobiecej instytucji jak kościół? Jak można pogodzić odrzucenie rozumu i zastąpienie go wiarą z jakąkolwiek racjonalną działalnością?

monia zuber pisze...

Część feministek pozostaje w Kościele, bowiem samo chrześcijaństwo i przesłanie Ewangelii niesie treści wyzwoleńcze, głęboko anty szowinistyczne i pełne wartości bardzo bliskich feministkom (i kobietom ogólnie)...
Niestety hierarchiczna struktura oraz mentalność samego Kościoła odzwierciedla szowinizm patriarchalnego społeczeństwa, w którym się on ukształtował.
Tzw. feministki reformistyczne pozostają w strukturze Kościoła, choć po to, aby zmienić jego hierarchiczność i mentalność (no i teologię) aby Kościół miał szanse być miejscem wyzwolenia i zbawienia również dla współczesnych kobiet