sobota, 5 lipca 2008

odwrócenie

Co by się zdarzyło, kiedy role płciowe odwróciłyby się? Gdyby na uniwersytecie na wydziale teologii większość stanowiłyby profesorki, studentki, a studenci pozostawaliby w mniejszości. Za to nie brakowałoby sekretarzy w sekretariatach uczelnianych, którzy pomagaliby zapracowanej Rektorce, Prorektorce czy Dziekance. Profesorki-teolożki uczyłyby teologii, akcentując macierzyńskie oblicze Boga, Materlogii – historii i nauki Matek Kościoła. Na zajęciach z homiletyki studenci by usłyszeli, że dla nich ten przedmiot jest fakultatywny, bowiem i tak nie mogą głosić kazań w Kościołach, ponieważ to powołanie nadane przez Chrystusa i Ducha Świętego kobietom. Zachęcano by chłopców, by lepiej studiowali pedagogikę/ katechetykę, ew. nauczali małe dzieci w szkółce niedzielnej, ale już dorosłych na pewno nie. Na pewno teolożki by podkreślały, jak bardzo cenią mężczyzn, ich rolę w Kościele, szczególnie kiedy opiekują się dziećmi, kiedy się poświęcają, by one mogły oddawać czas wyższym celom, jak rozwój nauki, Kościoła, społeczeństwa, kultury... Ze smutkiem stwierdziłyby , że chciałyby coś zrobić, aby praca mężczyzn, taka jak zajmowanie się domem, opieka nad dziećmi były doceniane. Jednak na pewno nagroda mężczyzn czeka w niebie, gdzie Chrystus wynagrodzi im ich poświęcenie, oddanie, posługiwanie i chęć niesienia pomocy. Zapewniając jednocześnie, że urząd nauczycielski to służba, a nie przywilej, więc powinni zastanowić się, czego się czasem domagają, bowiem to wysoce wymagająca praca. A mężczyźni są słabo wykształceni, ulegają emocjom w sporach, interesują się małostkowymi sprawami, stąd przywódcze stanowiska raczej nie są im przeznaczone. Ale niech pamiętają : Bóg – Matka ich rozumie.
W Kościele oczywiście kaznodziejki chętnie by posłuchały, co mężczyźni mają do powiedz
enia, ale może tak raz do roku - w święto mężczyzn 8. marca. Poza tym nie miałyby nic przeciwko gdyby czasem jakiś mężczyzna, no może dwóch zjawili się na synodzie teolożek i pastorek, może wzięli udział w komisji ds. rodziny. Bowiem ich głos jest ważny i kobiety chcą to zawsze podkreślać, że mężczyzna jest na "piedestale" i zawsze w historii i kulturze kobiet był doceniany i uwielbiany, nawet jak nie osiągnął wielkiej pozycji społecznej. To nic nie szkodzi, że mężczyźni zarabiają mniej i trudno im zatrudnić się na wyższym stanowisku, bowiem przecież ich żony ich utrzymują i pomagają. Poza tym w Kościołach coraz liczniej powstają "Koła mężczyzn", gdzie mężczyźni się mogą w końcu spotkać, porozmawiać o wspólnych tematach (dom, dzieci, zakupy...), jak i nauczyć czegoś pożytecznego, jak haftowanie na szydełku, malowanie kartek świątecznych, organizowanie przyjęć dla małych dzieci. W tym samym czasie kobiety-żony obiecały, że się poświęcą i ten czas spędzą z ich dziećmi, aby oni mieli choć chwilę czasu dla siebie i kolegów. Nawet nie muszą w tym dniu gotować obiadu (tutaj nie wszystkie żony się zdeklarowały, ale wiecie, jak jest z kobietami-nie każda umie gotować).

można tak jeszcze długo...


8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

straszne!!!!!!!!!!!! żaden mężczyzna nie przeżył by sekundy na takim świecie...

jordi pisze...

To znaczy że role musiałyby się całkowicie odmienić - mężczyzna musiałby rodzić by jako opiekun zrzyty bardziej z materią niemowlęcia mógł go wychowywać do pewnego poziomu wieku, następnie kobiety byłyby płcią brzydszą, bo to one by pracowały nawet ciężko fizycznie a mężczyzna zajmowałby się delikatnymi robótkami ew pracą w domu - to już niemal paradoksalna zamiana płci - mężczyzna kobietą a kobieta mężczyzną czyli praktycznie to samo ale z zaznaczeniem że tak by być musiało. Szanuję feminizm w różnych aspektach, nawet nie w sensie równouprawnienia jak i przejęcia przez kobiety niektórych pozycji z którymi mężczyzna sobie nie radzi dla obupólnego dobra - np prezydentem powinna być kobieta, premierem być może też ale już ministrów bym zmieszał obiema płciami dla idei lepszej współpracy, wtedy nie byłoby w kioskach szerzonej pornografii, zablokowano by do tego dostęp w sieci, byłoby mniej wojen, więcej poszanowania i kultury - w niektorych momentach miałaś rację, ale jesteś zapewne fanatyczną feministką i wyobrażałaś sobie świat amazonek, a to do końca nie o to przecież chodzi.
Pozdrawiam.

monia zuber pisze...

nie jestem fanatyczną feministką, szczególnie, że jednocześnie jestem chrześcijanką, co też moralnie zobowiązuje...(wiem, że w Polsce to dziwne połączenie, ale jestem też absolwentka teologii), więc zajmuję się feminizmem z punktu widzenia teologii,
a wpis miał być próbą wzbudzenia empatii u drugiej strony ludzkości :)

Anonimowy pisze...

http://asbojesus.wordpress.com/2008/07/10/507

Anonimowy pisze...

Każda próba zakwestionowania, nawet hipotetycznie, "naturalnego porządku" kończy się argumentem: fanatyczna feministka... Jakie to proste.

MonaLisa pisze...

Zgadzam się, każde zakwestionowanie rzeczywistości, jaką znamy, lub też naszej interpretacji boli, najbardziej tych, co dzielą świat monochromatycznie: na czarno-biały, a każda zmiana najpierw ma szyld herezji czy szaleństwa, warto o tym pamiętać i nie przejmować się krytyką, a trzymać tych, co myślą "w tym samym kierunku". Pozdrawiam =]

Anonimowy pisze...

Realizm magiczny. Piękny jako świczenie umysłu a więc dlaczego nie pójść dalej tą drogą?
Poszukajmy żeńskich odpowiedników oprawcy, kata, egzorcysty.
Oprawczyni?
Katka?
Egzorcystka?

Jakoś niepoważnie trochę.

Anonimowy pisze...

Świetne! Po prostu genialne!!! może ten tekst uzmysłowi mężczyznom w jakiej sytuacji jest każda kobieta i zamknie im usta zanim zaczną oni krytykować feminizm właśnie.
Świetne! Po prostu genialne!!! może ten tekst uzmysłowi mężczyznom w jakiej sytuacji jest każda kobieta i zamknie im usta zanim zaczną oni krytykować feminizm właśnie. Czy trzeba im aż tak dobitnie uzmysławiać że nikt (NIKT!!!) mający minimum szacunku do siebie nie chciałby żyć w świecie gdzie jest taka dyskryminacja. A kobiety żyją właśnie w takim świecie. Kobiety inteligentne, które heroicznie próbują coś zmienić, są wyśmiewane.